Przejdź do treści

Piotruś i powietrze – Ludwik Jerzy Kern

    Był pewien chłopiec w różowym swetrze,
    którego raz zapytano:
    Czym chciałbyś zostać Piotrusiu?
    Powietrzem!
    Dlaczego powietrzem?
    Ano,
    dlatego tylko, proszę mamusi,
    że ono nic robić nie musi.

    Pobladła biedna mama z wrażenia,
    ot los mieć syna lenia.
    Wieczorem poszedł Piotruś do łóżka,
    mamusia światło zgasiła.
    I zasnął Piotruś, a dobra wróżka
    w powietrze go zamieniła.
    I nagle patrzcie co się dzieje:
    Piotruś po świecie wieje.

    W miastach uderza o domów mury,
    w górze na niebie rozpędza chmury,
    na morzy białe spostrzega żagle,
    więc mocno dmucha w te żagle nagle,
    na szosach siwe podnosi kurze,
    organizuje trzy groźne burze,
    porusza liście na wszystkich drzewach,
    we wszystkich ptasich gardziołkach śpiewa,
    jest jednocześnie we wszystkich stronach,
    w samochodowych siedzi oponach,
    wierci się, kręci, tańczy jak fryga,
    aeroplany na sobie dźwiga,
    i – to już chyba największa heca –
    dmucha jak wariat we wszystkich piecach…

    Rano, gdy zbudził się, przetarł oczy
    i rzekł:
    Zmęczyłem się bardzo w nocy.
    Nie przypuszczałem, proszę mamusi,
    że tak powietrze pracować musi…


    Morindia